Natasza i Pixel.
Uwielbiam zimę. Niestety ostatnie zimy są mało zimowe, więc... szukam jej wszędzie. Rok temu urządziłam prawdziwe polowanie na nią. I nic! Nawet Bieszczady w grudniu jedynie pożegnały nas kilkoma płatkami śniegu. W tym roku będzie biało i ziiiimno (!). Na pewno!Podczas wyjazdu rozchorował się Pixel. Ujęcia, na których Tasza go tuli powstały właśnie wtedy. Są to jedne z moich ulubionych ich wspólnych zdjęć.
Wpadłam tutaj przypadkowo i od razu zakochałam się w Twoich zdjęciach. Będę częstym gościem.
OdpowiedzUsuńMój piesek niedawno też zachorował i niestety zdechł, dlatego pierwsza część wpisu niesamowicie mnie wzruszyła :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia! Zwłaszcza to ostatnie. Zima zdecydowanie ma w sobie coś magicznego ;)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w pierwszym zdjęciu, jest magiczne!
OdpowiedzUsuńBiedny Pixel. :( Rozbrajają mnie Twoje fotografie. To prawdziwa magia i taka szczerość życia. :)
OdpowiedzUsuń