Tasza.
Czasem jest tak, że jest pięknie światłem. I wtedy fajnie jest ukraść jej te pięć minut. Dosłownie pięć. Kilka chwil... I oczywiście to nie jest tak, że dzieje się to sprawnie. Ooooo, nie. Bo nagadać się musi, namarudzić, ciągle ma nadzieję, że to słońce to poczeka na nią i ma zawsze czas...
Ale jak już przestanie gadać...
Nie myślcie jednak, że jest to dziecko współpracujące z matką fotografem! To jest tester mojej cierpliwości i szybkości. To jest moja Łobuziara!
0 komentarze :